1. Miałam być normalna


Moje życie zapowiadało się normalnie. Chodziłam do pracy od ukończenia dwudziestych urodzin. Jak każda osoba, która wkracza w dorosłe życie nie układało mi się najlepiej. Żyłam od jednej wypłaty do drugiej, ponieważ na stażach nie płacą kokosów. Nie miałam też szczęścia w miłości. Powiedzmy sobie szczerze, której osobie o homoseksualnych zapędach mogłoby się żyć dobrze w Polsce? Trudno znaleźć drugą szaloną lesbijkę, która ma słabość do zabawy. Jasne jest ich sporo, ale zwykle trafia się na kociary po trzydziestce. Albo to ja mam cholernego pecha. Nie jestem też piękna, ponieważ nie należę do urodziwych bohaterek filmów z kategorii ROMANS. Mam cholernie zepsuty pogląd na świat, ubieram się niechlujnie, nie raz mam przetłuszczone włosy, bo jestem zbyt leniwa, aby je umyć wieczorem po pracy. Związuję je jedynie w wysokiego kucyka, aby nikt nic nie zauważył. Na sobie zwykle mam wypłowiałą, dżinsową katanę i starte dżinsy. Mam trzy ulubione pary i noszę je na zmianę, co by ludzie nie pomyśleli, że ciągle chodzę w tym samym. Nie byłam dawno na zakupach, a ciężko o wygodne ubrania. Chociaż nie to chciałam wam opowiadać, a już na języku miałam historię mich dwóch staników. Nie pytajcie nawet.
Może zacznę od początku?
Pierwsze pytanie, które powinniście mi zadać to, to – gdzie jestem?
Moja odpowiedź brzmiałaby następująco: gdybym ja kurwa jeszcze to wiedziała...
Opiszę więc wam, co widzę. Jebaną ciemność, która wżera mi się w oczy tak mocno, że mam wrażenie iż wylecą mi one z orbit. Swoją drogą byłaby wielka szkoda, ponieważ to jedyne w moim ciele, co mi się podoba. Są chłodno szare, czasami przewija się w nich trochę zieleni, ale może to być jedynie moja wyobraźnia, gra światła w mojej łazience, czy chuj wie co jeszcze. Także jedno już mamy – nic nie widzę, jest ciemno. W takim razie co słyszę? Kapanie. Kapanie wody, gdzieś z prawej. Co czuję? Ciasnotę. Chyba zostałam spięta przez jakieś pasy i to cholernie mocne. Druga sprawa, która chyba jest najważniejszą jest to, że jestem naga, a chłód przeszywa mnie co jakiś czas, ponieważ gdzieś czuję powiew jakiegoś powietrza. Ma słodkawy, odurzający zapach.
No, a teraz możecie zadać mi kolejne pytanie, które zapewne ciśnie się wam na ustach. Co tu robię i jak się tu znalazłam?
To bardzo ciekawa, ale jednocześnie normalna historia. Nie mam nic lepszego do roboty oprócz rozmowy z wami. Pewnie zastanawiacie się jak mogę z wami rozmawiać w sytuacji, gdy jestem nagim, związanym człowieczkiem w zimnym miejscu? Proste – wymyśliłam was sobie, ponieważ nudzę się tu, a nie mam pojęcia jak długo tak leżę.
Nie ważne. Zaczynajmy już to, ponieważ sama chciałam to sobie przeanalizować. Nie mam pojęcia, czy się zawiedziecie, czy też nie, ale po prostu słuchajcie. Był piątek, kończyłam jak zwykle o 15 i kierowałam swoje kroki mokrym chodnikiem rozpryskując nogami, które zostały odziane w trampki kałuże. Lubiłam to robić w deszczowe dni. Miny poważnych dorosłych były motywujące. Miałam zamiar wejść do domu, pogłaskać kota, wsadzić mu do miski jedzenie, usiąść na parapecie i czytać książkę, ale jak zwykle moje plany musiały zostać przerwane przez natrętnego Mirka.
Mirek to spoko gość i jest moim jedynym kumplem z liceum. Kiedyś się we mnie podkochiwał, powiedziałam mu, że jestem lesbijką, ale mi nie wierzył – nie dziwie się, ponieważ każda dziewczyna mówi facetowi, że jest lesbijką, gdy nie chcą, aby taki delikwent do nich zarywał. Dobitnie mu to zademonstrowałam podczas WFu, gdy jego męskie hormony chciały zmacać mój tyłek – pocałowałam Ankę – cholernie wpływowa laska – na oczach naszej klasy. Nie dość, że dostałam po pysku to Mirek zemdlał. Słaby gostek z pryszczami i astmą. O tyle o ile pozbył się tego pierwszego to, to drugie nadal mu dokucza. Teraz ten chłopak cholernie się zmienił i gdyby nie to, że kręcą mnie cycki zapewne już dawno bym się nim interesowała, ale to akurat mało ważne. Mirek wbił mi na chatę z piwskiem, wódką i ogórkami kiszonymi. Ja osobiście miałam kabanosy w lodówce, ale do tych dobrał się mój leniwy, durny, rudy kocur. Kocham go, ale jest głupi i leniwy. Bardziej ode mnie.
No dawaj, wejdź na portal dla lesbijek – powiedział natrętny blondyn kolejny raz próbując znaleźć dla mnie jakąś dziewczynę. Uważał, że powinnam kogoś mieć, ponieważ uschnę na brak seksu i macania cycków. Wiem, że próbował pomóc i wiem, że nie mógł wiedzieć, co się wydarzy później, ale moja aktualna pozycja to właśnie jego wina. Nie ufałam internetowi i używałam go jedynie do oglądania filmów, grania w jakieś odmóżdżające gry i przeglądania hot fotek dziewczyn z instagrama. Wiem, że praktycznie, co druga jest anorektyczką, ale nie zmienia to faktu, że są hot.
Gdy Mirek zasnął na sofie z kotem na mordzie ja przeniosłam się do mojej sypialni patrząc na laptopa, który leżał na biurku i wręcz krzyczał: NO WEŹ MNIE I GWAŁĆ KLAWISZE NA PORTALACH DLA HOMOSIÓW.
Tak, więc po kilku sekundach siedziałam na jakimś portalu, teraz nawet nie pamiętam jak ta strona się nazywała i się logowałam. Moja nazwa to RainbowGirl20, chwilę prowadziłam nudne rozmowy z jakimiś dziewczynami, aż nagle wyskoczyła mi ciekawa wiadomość. Stukałam tak z dziewczyną, która nazywała się AniołemZbawienia do samego rana. Naprawdę ją polubiłam. Różniliśmy się trochę, ale świetnie się z nią dogadałam. Tak więc umówiliśmy się kilka dni później przy fontannie. Nie dała mi żadnych fotek, po prostu dała znak rozpoznawczy.
Ubrała wtedy białą sukienkę niżej kolan, lekko falowała na ciepłym wietrze. Tego dnia pogoda powiedziała, że będzie upał, ale ja jak zwykle w swoich znoszonych ubraniach, które zapewne mogły dawać złudne wrażenie, że przeżyły wojnę podeszłam do niej z szerokim uśmiechem nie przejmując się nawet tym, że jestem zwykłym menelem. Dziewczyna miała rozpuszczone, faliste blond włosy, duże niebieskie oczy i bladą cerę. Na jej ustach błąkał się tak niewinny uśmiech, że miałam ochotę od razu ją porwać. Teraz wiem, że była to fałszywa, ale trafna myśl. Nie przedstawiła mi się, więc nazywałam ją Aniołkiem. Pasowało jej to. Swoją drogą teraz jak myślę była strasznie dziwna od samego początku, ale to właśnie mnie w niej pociągało. Tajemniczość i jednocześnie ta naiwność.
Myślałam, że moje życie będzie normalne, ale wtedy czułam się jak postać z filmu romantycznego. Spotkania po południu, spacery w blasku gwiazd, pikniki w parkach, kolacje w restauracjach. Nasza znajomość polegała na długich rozmowach, czasami nawet zwykłych milczących leżankach na trawie, trzymanie się za ręce i przytulanie do swoich piersi. Głównie to ja to robiłam, ponieważ jej były takie większe i mięciusie. Ani razu jej nie pocałowałam, co w sumie z aktualnej perspektywy należało mi się. Z czasem zaczęło być dziwnie. Były dni, gdy nie mogłam się z nią spotkać, gdy chciałam odpocząć, a ona wystawała pod moim blokiem i gapiła się w moje okno. Czasami pojawiała się w miejscu mojej pracy. Śledziła mnie i nie dawała mi chwili wytchnienia. W końcu po długiej rozmowie z Mirkiem spotkałam się z nią, powiedziałam jej co mi leży na sercu i obudziłam się tu. Podała mi coś do szampana, które razem wypiłyśmy. W sumie ja piłam, ona lała.
Myślałam, że będzie to lepsza historia. Może nie powinnam tego opowiadać? Nie ważne. Ej... cicho. Właśnie ktoś stoi za drzwiami. Słyszycie? No jasne, że słyszycie, przecież ja to słyszę. Pojawiło się światło i kilka cieni. Trzymali pochodnie, które migotały przerażająco zaczynając oświetlać pomieszczenie. Pojawiło się pięć zakapturzonych postaci. Cztery w czarnych płaszczach i jedna w białym, ta jedyna wyszła przed szereg i ściągnęła kaptur ukazując mojego Anioła. Dech mi zaparło na jej widok – no co? Mimo wszystko polubiłam ją. W jej dłoni zalśniło ostrze...
Wiecie... chyba na tym skończę. Może uda mi się jeszcze z wami pogadać... jeśli przeżyję...
^